Tegoroczny konkurs Telemarketer Roku nie wyłonił laureata w kategorii sprzedaż outbound, ale zaprezentował dwa wyróżnienia. Jedno z nich trafiło do Michała Wiśniewskiego telemarketera firmy Telmon w Toruniu.
Emocje z finałowej gali konkursu Telemarketer Roku zapewne już opadły. Ciężko było je opanować?
Powiem szczerze, że w momencie, w którym ogłoszono, że zdobyłem wyróżnienie w konkursie, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Byłem jednocześnie uradowany, zszokowany i dumny z tego, że udało mi się zajść tak daleko. Ciężko było opanować te wszystkie pozytywne emocje. Radość z powodu tego wyróżnienia czuję do dzisiaj i pewnie będę czuł jeszcze długo.
Kibicowała Tobie cała firma – czułeś ich wsparcie?
Tak, kibicował mi cały Telmon. W Toruniu, gdzie pracuję, ciągle ktoś mówił mi, że trzyma za mnie kciuki, gratuluje mi udziału w finale. Z Łodzi natomiast, w której znajduje się drugie biuro Telmon, dostawałem wiadomości od koleżanek i kolegów, że również mi kibicują i są dumni z tego, iż zaszedłem tak daleko. Wszyscy wspierali mnie przez cały czas trwania konkursu.
Wyróżnienie w kategorii, w której nie było pierwszego miejsca to chyba dużo?
Dla mnie jedno z dwóch wyróżnień w tej kategorii jest jak wygrana. Nie spodziewałem się dojść tak daleko, nie mówiąc już o nagrodzie. Wraz z dziewczyną, która również była wyróżniona, byliśmy na bardzo podobnym, wysokim poziomie i uważam, że oboje zasłużyliśmy na to wyróżnienie. Dla mnie osobiście ta nagroda ma wyjątkowy prestiż i znaczenie.
Skąd decyzja o Twoim starcie w konkursie Telemarketer Roku?
Wziąłem udział w konkursie, ponieważ chciałem sprawdzić swoje umiejętności, przekonać się, co potrafię, a co muszę jeszcze poprawić. Udział w finale i zdobyte wyróżnienie uświadomiło mi, że skoro jestem jednym z dwóch najlepszych telemarketerów w Polsce w kategorii ‘Sprzedaż outbound’, to oznacza, że jestem w tym całkiem dobry. To bardzo miłe uczucie, ale też zobowiązanie i motywacja do dalszej wytężonej pracy nad swoim warsztatem.
Laureaci konkursu Telemarketer Roku 2015. Wśród nich Michał.
Jak – według Ciebie – wyglądały eliminacje?
Według mnie eliminacje zostały przygotowane w możliwie najbardziej sprawiedliwy sposób. Podział na kategorie, zadania na drugim etapie – wszystko miało ręce i nogi. Wymagało to dużo zaangażowania nie tylko od nas, ale też na pewno od całego jury.
Flesze, oklaski, radość – co dalej?
Po udziale w konkursie staram się skupić na pracy. W związku z wyróżnieniem wymaga się ode mnie trochę więcej niż wcześniej i dlatego robię wszystko, by udowodnić, że jury się nie pomyliło, wręczając mi tę nagrodę. Postaram się również poszerzyć swoje umiejętności, żeby w przyszłym roku było jeszcze lepiej.
Czym dla Ciebie jest praca w branży outsourcingu (call center)?
Praca w call center jest dla mnie czymś, w czym bez problemu się odnalazłem. Wiadome jest, że nie każdy się nadaje do tej pracy. Trzeba mieć to ”coś”. Początki były trudne, ale szybko zacząłem nabierać doświadczenia i jest to dla mnie praca jak każda inna i nie zamierzam jej zmieniać.
Jak trafiłeś do call center?
Do call center trafiłem za namową… mojej mamy :). Byłem akurat po skończonej szkole, szukałem pracy, a moja mama stwierdziła, że skoro mam ”gadane” i usta mi się nie zamykają – bo ciągle coś mówię – to powinienem to jakoś wykorzystać. Od tamtego czasu jestem w tej branży i jestem przykładem na to, że warto słuchać rodziców:).
Sprzedaż w kanale outbound to zdaniem wielu – najtwardszy kawałek chleba. Czy według Ciebie to prawda?
Co do sprzedaży outbound, jest to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Chyba tylko dział windykacji wie też, na czym polega ciężka rozmowa z klientem. Jesteśmy postrzegani jako namolni, natarczywi i ”upierdliwi” – konsultanci, którzy chcą za wszelką cenę sprzedać produkt. Trudno jest przekonać klienta, do którego na przykład dzwonimy po raz dziesiąty, do rozmowy, nie mówiąc już o sprzedaniu mu czegokolwiek. Naprawdę nie mamy w tej branży łatwo.
Gdybyś miał zacząć swoją karierę zawodową jeszcze raz – wybrałbyś Telmon?
Biorąc pod uwagę firmy, w których pracowałem, myślę, że postawiłbym na Telmon. Firma stara się przygotować nowego konsultanta jak najlepiej do pracy, stosując szkolenia, coachingi , spotkania poza pracą – związane oczywiście z sprzedażą. Szybko można tu się odnaleźć, poznać naprawdę świetnych ludzi… no i całkiem nieźle zarobić.
A jak wyobrażasz siebie za pięć czy dziesięć lat?
Na ten moment nie myślę o tym, co będę robił za 5 lub 10 lat. Jeśli do tego czasu się nic nie zmieni – czyli nie wyjadę chociażby za granicę – będę pewnie pracował w call center, ponieważ odnoszę w tej branży dużo sukcesów, robię bardzo dobre wyniki, nie narzekam na zarobki, więc nie widzę na razie potrzeby tego zmieniać.
(Za: callcenternews.pl)